28 sierpnia stypendyści Lokalnych Programów Stypendialnych VIVE i KORAB uczestniczący w programie „Wolontariat naukowy” – żegnali wakacje w Bałtowie.
Słońce dopisało, humory też, a w programie było:
1. Zwiedzanie kopalni krzemienia pasiastego w Krzemionkach Opatowskich
2. Zwiedzanie JuraParku w Bałtowie
3. Wręczenie promes stypendialnych z Programu VIVE w obecności wiceprezes Stowarzyszenia DELTA pani Haliny Kisiel
4. Spływ rzeką Kamienną
5. Obiad
6. Wycieczka po Zwierzyńcu Bałtowskim amerykańskim schoolbusem
Pierwsze kroki skierowaliśmy do kopalni w Krzemionkach Opatowskich, które tętniły podziemną pracą w epoce neolitu. W bardzo niskiej temperaturze, w pozycji leżącej, kucznej, na kolanach, pracowali tutaj pierwsi górnicy. Z krzemienia pasiastego, po wstępnej obróbce, wykonywano potrzebne narzędzia: siekiery, młoty. Przeszliśmy niezwykła trasę na głębokości 9 metrów. Wrażenia niesamowite!
Potem, przy bramie JuraParku w Bałtowie przywitała nas uśmiechnięta pani przewodniczka Grażyna Lenart.
Zaraz też przyszła do nas wiceprezes Stowarzyszenia Delta pani Halina Kisiel. Zasiedliśmy wygodnie, a pani Halina opowiedziała, jak grupa entuzjastów pięć lat temu przystąpiła do budowy JuraParku. Radziła wszystkim stypendystom nie bać się marzyć i pod te marzenia planować swoją przyszłość. Mieć przede wszystkim ODWAGĘ i w marzeniach i później w przystępowaniu do działania. Młodzież z Kielc otrzymała promesy stypendialne. Naładowani pozytywną energią ruszyliśmy w świat prehistorii. Olbrzymie gady „goniące” po bałtowskiej trawie zrobiły na nas wrażenie. Dobrze, że to tylko modele! Nawet lepiej nie myśleć, gdyby tak ożył Tyranozaur… Odpoczęliśmy po zderzeniu z prehistorią na współczesnych tratwach podczas spływu po rzece Kamiennej. Flisacy dowcipkowali, kołysali łodziami i nie wiadomo kiedy z powrotem byliśmy w JuraParku. Zupa pomidorowa, kotlet z kurczaka i napoje w letnim ogródku nad rzeką Kamienną, był wspaniałą ucztą dla ciała. Po obiedzie pół godziny wolnego czasu i znowu w drogę. Tym razem wsiedliśmy do amerykańskiego schollbusu i ruszyliśmy w podróż po bałtowskim „Safari”. Zwierząt drapieżnych w nim nie było. Sarenki, struś czy kózki podchodziły do nas na wyciągnięcie ręki. Bardzo urokliwe widoki. Jeszcze gofry na deser i dzień nie wiadomo, kiedy zleciał. Godzina 17:00 obwieściła nam powrót do domu.
To był dobry dzień, choć jeden z ostatnich podczas tegorocznych wakacji.